W Polsce zaczęło się już, można by rzec, robić gorąco, ale nie tylko za sprawą nadejścia lata. Gorąco robi się również na polskich rachunkach za prąd, które już niedługo pokażą nam, co to znaczy prawdziwy wzrost cen. Dzięki nowej, podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudę, ustawie o cenach energii, gazu, i ciepła, od 1 lipca za energię elektryczną zapłacimy około 20-30% więcej. Kto powiedział, że inflacja to tylko nudne liczby na papierze?

Reklama

Razem z “odmrożeniem” cen energii, przyszło nam się zmierzyć z nieuniknionym wzrostem tychże, co dla wielu Polaków brzmi jak najgorsza baśń na dobranoc. Jeśli myślałeś, że do tej pory płaciłeś za prąd wystarczająco dużo, przygotuj się na nowe, “ekscytujące” dostosowania do rzeczywistości ekonomicznej.

Do końca czerwca, miłe złego początki: każde gospodarstwo domowe cieszyło się stałą stawką 412 zł/MWh do progu 1500 kWh. Po 1 lipca? Czas na rewolucję – stawka dla gospodarstw domowych skoczy do 500 zł/MWh, bez względu na ilość zużywanej energii.

Jak to zwykle bywa w kwestiach finansowych, najgorzej oberwą przedsiębiorcy i samorządy, których stawka wzrośnie do 693 zł/MWh. A przy okazji każda dodatkowa kilowatogodzina po przekroczeniu limitu zużycia stanie się luksusem z ceną 60 gr za kWh.

Ale nie wszystko stracone – rząd wyciągnął pomocną dłoń w postaci bonu energetycznego. Może to nie skarby z legend, ale z pewnością dla wielu rodziców, trudne czasy stają się nieco łatwiejsze do przetrwania.

Cóż, jedno jest pewne – zapowiada się interesująca jesień i zima pod względem zarządzania domowym budżetem. Jak zwykle, Polacy pokażą swoją kreatywność w oszczędzaniu i adaptacji do nowych warunków. Jak mówi stare polskie przysłowie, na deszczową pogodę zawsze znajdzie się jakaś pogodna parasolka.

Ktoś ma w piwnicy stary rower z dynamem?

Podziel się swoją reakcją
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
1

Odwiedź nasz kanał na YouTube