Czwartkowy wieczór 26 czerwca 2025 roku mieszkańcy Nowogardu zapamiętają jako przykład sytuacji, w której brak jasnych i skoordynowanych działań informacyjnych między powiatem, gminą, szkołami i służbami doprowadził do fali dezinformacji, niepokoju społecznego i niepotrzebnych emocji.

Reklama

Wszystko zaczęło się od krążących w sieci wiadomości o rzekomej bombie podłożonej w Liceum Ogólnokształcącym nr 1 w Nowogardzie. Informacje rozchodziły się błyskawicznie w grupach rodzicielskich i komunikatorach — bez żadnego oficjalnego potwierdzenia. Wkrótce zaczęły się pojawiać wiadomości o odwołaniu apeli kończących rok szkolny w LO nr 1 i pobliskiej Szkole Podstawowej nr 1.

Tyle że… nikt z instytucji publicznych nie potwierdził tych informacji publicznie.

Wieczorny chaos: rodzice alarmują, szkoły milczą

Około godziny 22:00 nasza redakcja zaczęła otrzymywać wiadomości od zaniepokojonych rodziców. Z relacji wynikało, że wychowawcy telefonicznie informowali uczniów o odwołaniu apelu. W grupach pojawiły się plotki o anonimowym mailu z groźbą użycia broni i podłożenia ładunku wybuchowego.

O godzinie 22:20 nasz dziennikarz był już na miejscu — spokój, żadnych służb, żadnej widocznej interwencji. Dopiero późnym wieczorem zaczęły spływać bardziej konkretne potwierdzenia, choć wciąż nieoficjalne. Około godziny 1:00 w nocy pojawił się też wpis na profilu spottednowogard101 (Tellonym), gdzie osoba twierdziła, że została fałszywie oskarżona o wysłanie wiadomości z groźbą.

Wciąż nikt — ani szkoła, ani gmina, ani starostwo, ani policja — nie wydał żadnego oświadczenia publicznego. W efekcie miasto żyło tym, co ludzie przesyłali sobie w wiadomościach prywatnych.

Rano wszystko staje się jasne. Tylko dlaczego tak późno?

Dopiero rano 27 czerwca uzyskaliśmy oficjalne potwierdzenie od Oficer Prasowej Komendy Powiatowej Policji w Goleniowie, st. post. Martyny Kowalskiej. Policja potwierdziła, że:

Zgłoszenie dotyczyło kierowania gróźb karalnych przez jednego z uczniów Nowogardzkiego Liceum. Sprawdzono szkołę pod kątem zagrożenia – nie znaleziono żadnych materiałów niebezpiecznych.
W toku działań zatrzymano nieletniego ucznia tej szkoły na terenie Krakowa. Sąd rodzinny w Goleniowie zastosował wobec niego nadzór kuratora.

Informacja potwierdza, że zagrożenie zostało potraktowane poważnie, ale też że działania służb odbywały się w ciszy informacyjnej. Z perspektywy rodziców, uczniów i opinii publicznej — nikt nie wiedział, co jest prawdą, a co plotką.

LO nr 1 i SP nr 1 – różne jednostki, różna odpowiedzialność

LO nr 1 to szkoła prowadzona przez Powiat Goleniowski, natomiast SP nr 1 podlega Gminie Nowogard. W praktyce oznaczało to, że każda z jednostek samodzielnie podejmowała decyzję o działaniach — a przynajmniej tak to wyglądało z zewnątrz.

Jak przekazał naszej redakcji burmistrz Nowogardu Michał Wiatr, od godziny 20:00 wieczorem zaczął otrzymywać pytania od rodziców i dyrektorów szkół. Wobec braku jasnego sygnału ze strony starostwa, podjął decyzję o zawieszeniu apelu również w SP1, która znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie LO nr 1.

Burmistrz nie ukrywał frustracji: — „Brak przepływu informacji jest nieakceptowalny. Trzeba to jasno powiedzieć: zabrakło komunikacji między samorządami i placówkami. Rodzice zostali zdezorientowani.”

Starostwo: temat koordynował starosta, ale… nieobecny

Wice starosta Tomasz Kulinicz przekazał nam, że temat koordynował osobiście starosta Tomasz Stanisławski. Niestety, nie udało się uzyskać jego komentarza – w czasie naszej próby kontaktu był on już poza urzędem, na zakończeniu roku szkolnego w innej placówce.

Sekretariat również nie był w stanie udzielić żadnych informacji.

Wnioski? Bolesne i potrzebne

Cała sytuacja obnażyła poważny kryzys komunikacyjny. Zawiodły:

szkoły, które nie poinformowały rodziców oficjalnie o decyzjach,
powiat, który nie przejął roli koordynatora informacji w sytuacji zagrożenia,
gmina, która musiała działać w reakcji na brak sygnałów z poziomu wyżej,
brak wspólnej strategii informacyjnej w przypadku zagrożenia w placówce edukacyjnej.

W efekcie cała społeczność lokalna żyła w stanie niepokoju, dezinformacji i medialnej paniki. Dopiero nazajutrz pojawiły się potwierdzone informacje.

Co dalej?

Nie chodzi już tylko o to, czy doszło do przestępstwa (tu zadziałały służby). Chodzi o to, jak bardzo łatwo można pogubić się w szumie informacyjnym, jeśli zawodzi podstawowa komunikacja między instytucjami publicznymi a społecznością lokalną.

Na przyszłość warto zadać pytanie: czy mamy gotowy protokół komunikacyjny na wypadek podobnego zdarzenia? Bo jak pokazuje ten przypadek — nie chodzi tylko o bezpieczeństwo fizyczne, ale też społeczne i psychiczne mieszkańców.

Podziel się swoją reakcją
+1
3
+1
3
+1
0
+1
0
+1
0
+1
2