„Pozostałe ścieżki wokół jeziora pozostają dostępne wyłącznie dla ruchu pieszego.”

Reklama

To jedno zdanie, opublikowane w ramach urzędowej „ankiety” dotyczącej bezpieczeństwa wokół jeziora, uruchomiło lokalną burzę. Ścieżka rekreacyjna imienia Rajmunda Zielińskiego — kolarza, przypomnę — z zakazem jazdy rowerem? Bo „brak technicznych możliwości”? Serio?

Temat natychmiast podchwyciły goleniowskie media, które nie znając za bardzo całego kontekstu powieliły go. A mieszkańcy w komentarzach nie pozostawili złudzeń: ten pomysł to absurd. I trudno się z nimi nie zgodzić.

My postanowiliśmy zapytać u źródła. Burmistrz Michał Wiatr odpowiedział jasno:

— Absolutnie nie. Chodzi tylko o odcinek od Przystani do Neptuna. Postanowiliśmy zrobić ankietę, bo przy fontannie rzekomo jest niebezpiecznie. Ale ścieżka dookoła jeziora to ścieżka pieszo-rowerowa — dla wszystkich.

Wygląda więc na to, że problemem nie była sama ścieżka, ale… komunikacja. Albo raczej jej brak.

Bo co się właściwie wydarzyło?
Post, który miał być oficjalną ankietą(?), opublikowano z treścią zmieniającą całkowicie jej sens —później go edytowano ale bez żadnego oznaczenia, że cokolwiek zostało zmienione.

A kilka godzin później, po internetowej burzy, burmistrz opublikował kolejne oświadczenie:

„Szanowni Mieszkańcy,
W związku z Waszym jasnym stanowiskiem informuję: funkcjonowanie i zasady ruchu na ścieżce nad jeziorem pozostają bez zmian! Na najbliższej Sesji przekażę Pani wnioskującej o zmianę, że jej wniosek nie zyskał zgody Mieszkańców.
Jednocześnie apeluję o ostrożność i wzajemne poszanowanie rowerzystów i spacerujących. Pozdrawiam.”

Brzmi dobrze?
Niby tak.
Ale czy to jest komunikacja, której oczekujemy od władz miasta?
Bo coraz częściej wygląda to nie na realne działanie w interesie mieszkańców, a na kolejną odsłonę urzędowej wojenki – żeby komuś przy okazji „utrzeć nosa”, a nie rozwiązać problem.
I powiem szczerze: to zaczyna męczyć.
Bo nie takiego burmistrza wyobrażam sobie, gdy idę oddać swój głos.

Edukacja czy zakazy?

Jak to w Nowogardzie bywa — historia ma jeszcze jedno dno.
Bo gdy magistratowi kończą się pomysły, na stół wjeżdża klasyka:
albo zakaz, albo… zostaje jak jest.

I tu trzeba zadać pytanie:
Czy tak buduje się wspólnotę?

Wyobraźmy sobie inną rzeczywistość.
Zamiast rzucać „zakazem” — przygotować kampanię edukacyjną. W TROSCEbezpieczeństwo i wzajemny szacunek na ścieżkach. Zacząć w maju, na spokojnie, z głową. Skoro już analizowano temat – można było ten czas wykorzystać lepiej.

Bo kiedy urząd pisze, że działa „w trosce o mieszkańców” – ja chcę tę troskę widzieć. W działaniu, w pomysłach, w budowaniu świadomości.

Nie tylko w szybkim pomyśle na „propozycję zakazu”. 

Podziel się swoją reakcją
+1
5
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
1