Październikowe spotkanie części radnych Rady Miejskiej w Nowogardzie z personelem oraz kierownictwem szpitala obnażyło skalę kryzysu. Lekarze nie otrzymują wypłat od stycznia, pielęgniarki od czerwca, a łączne zaległości płacowe sięgają prawie 4 milionów złotych.

Reklama

Gmina zaciąga wprawdzie 2 miliony złotych kredytu, ale jak wynika z wyliczeń przedstawionych podczas spotkania, to kropla w morzu potrzeb. Same zaległości płacowe na koniec sierpnia wynosiły 3,9 miliona złotych – 3,5 miliona dla lekarzy kontraktowych i 400 tysięcy dla pozostałego personelu.

Szpital bez podstawowej diagnostyki

Lekarz Michał Branecki, chirurg pracujący w placówce, nie pozostawił złudzeń: “Szpital w XXI wieku bez tomografu komputerowego nie powinien w ogóle istnieć”. Brak radiologa, niesprawne USG, zepsuty rentgen – to rzeczywistość, z którą mierzą się lekarze. Efekt? Masowe odsyłanie pacjentów do innych placówek, nawet w nagłych przypadkach.

Równie dramatyczna jest sytuacja na bloku operacyjnym. Ssak chirurgiczny warty 48 tysięcy złotych jest uszkodzony, a personel zmuszony jest operować na sprzęcie z 2001 roku.

“Idę operować pacjenta i zastanawiam się, czy będę mógł bezpiecznie przeprowadzić zabieg” – mówił dr Branecki podczas spotkania.

Przepaść między zarządzaniem a rzeczywistością

Dyrektor Kazimierz Lembas przedstawił swoje wyliczenia – we wrześniu placówka nie wykonała planu leczenia na kwotę 400 tysięcy złotych, blok operacyjny pracuje średnio tylko 3,5 godziny dziennie zamiast wymaganych 7 godzin. Jednak jego wypowiedzi brzmiały bardziej jak suche odczytywanie statystyk niż próba znalezienia rozwiązania problemu.

Personel jednak bardzo szybko punktował przyczyny – brak kadry i sprzętu uniemożliwia wykonywanie planów. Lekarz Justyna Ciechanowska z pediatrii tłumaczyła: “U nas bardzo brakuje personelu. Żeby zapewnić bezpieczeństwo naszym małym pacjentom, musimy mieć odpowiednią ilość pielęgniarek, a jak jest jedna pielęgniarka na nocy, to nie przyjmiemy więcej pacjentów”.

Exodus personelu i wizja kolejnych zamknięć

30 listopada odchodzi ordynator oddziału wewnętrznego. To może oznaczać kolejne zamknięcie – przypomnijmy że wcześniejsze trzymiesięczne wyłączenie interny kosztowało szpital 2 miliony złotych strat. A jak dowiedzieliśmy się podczas spotkania, w czerwcu interna również miała “przerwę” w funkcjonowaniu. Z chirurgii odeszło już dwóch lekarzy, kolejni zapowiadają odejścia.

“Szpital w Nowogardzie najmniej płaci w województwie” – nie kryją rozgoryczenia pielęgniarki. Atmosfera w placówce jest fatalna. “Kiedyś Nowogard słynął z bardzo fajnej atmosfery na oddziałach. W tej chwili zostało to zniszczone i zdeptane” – mówiła Ciechanowska, wskazując na podziały między pracownikami.

Napięcie było wyczuwalne – w pewnym momencie doszło do sprzeczki między lekarzami, co tylko potwierdziło słowa o zniszczonej atmosferze i konfliktach w zespole.

Kuriozalne momenty spotkania

Zastępca burmistrza Bogumił Gała zapytał personel, czy 2 miliony mają trafić na ich wypłaty “i koniec”, czy może część przeznaczyć na “poprawę sytuacji”. Gdy nikt nie odpowiedział, stwierdził: “Widzicie, jak szczera rozmowa jest fajna, nie musicie nic mówić. Czyli 2 miliony na wasze konta, proste”.

Tymczasem personel milczał nie z aprobaty, ale z niedowierzania – przecież brakuje jeszcze kolejne 2 miliony na pokrycie samych zaległości, nie mówiąc o bieżących wypłatach czy zakupie sprzętu.

Audyt, który niewiele zmienił

Przeprowadzony audyt skupił się jedynie na wybranych obszarach – umowach kontraktowych i zakupie żywności. Waldemar Orłowski, autor audytu, stwierdził wprawdzie, że “wydatki są racjonalne” i nie stwierdzono sprzeniewierzeń, ale wykazał 14 niedociągnięć, w tym brak transparentności w wydawaniu publicznych pieniędzy.

Audytor ocenił też, że dyrektor “to jest osoba, która pracuje już ileś lat, ma doświadczenie, które należałoby wykorzystać”. To stwierdzenie wywołało sceptycyzm wśród obecnych. Przewodniczący Rady Andrzeja Kania wprost zapytał, dlaczego to doświadczenie nie jest wykorzystywane skoro problemy narastają.

Brak konkretnych rozwiązań

Mimo ponad dwugodzinnego spotkania, nie padły żadne konkretne propozycje rozwiązania kryzysu poza zapowiedzią przekazania 2 milionów kredytu – tego który został uchwalony miesiąc temu. Ani dyrektor szpitala, ani zastępca burmistrza nie przedstawili planu naprawczego, choć o jego stworzenie radni apelowali już wielokrotnie.

Bogumił Gała mówił o możliwościach restrukturyzacji – połączeniu ze szpitalem w Goleniowie, utworzeniu spółki “Szpitale Zachodniopomorskie”, współpracy z dużym szpitalem wojewódzkim. Wszystko to jednak pozostaje w sferze planów i rozmów.

Spotkanie zakończyło się bez rozwiązań. Personel nie ukrywał pesymizmu. “Nie widzę dla tego szpitala możliwości naprawy” – podsumował dr Branecki. Jego słowa brzmiały jak wyrok, którego nikt z osób decyzyjnych nie potrafi podważyć konkretnymi działaniami.

Podziel się swoją reakcją
+1
0
+1
1
+1
1
+1
0
+1
6
+1
14